Tylko trzej włodarze gminni pozostali po tych wyborach na stanowiskach.

Zmiany nie dotyczą Nowego Dworu, gdzie Andrzej Humienny zyskał poparcie wyborców m.in. za sprawne pozyskaniem funduszy na schetynówkę realizowaną w tym roku w gminie. Długo przed wyborami wiadomo też było, że Mirosław Lech w Korycinie nie będzie miał żadnego kontrkandydata. Z kolei Sidra dała zielone światło Janowi Hrynkiewiczowi. W pozostałych gminach rządzić będą nowi burmistrzowie i wójtowie.

Przyczyn tych zmian jest zapewne wiele. Ludziom nie odpowiada "koturnowy" styl rządzenia. W niektórych przypadkach zadecydowało zmęczenie władzą. Rzuca się także w oczy jeszcze jeden aspekt - sprawne prowadzenie kampanii wyborczej w sieci. Dobry profil na Facebooku i sprawna komunikacja z wyborcami w internecie to jedna z płaszczyzn, która zadecydowała o sukcesie. Potwierdzają to przypadki Michała Matyskiela i Ewy Kulikowskiej.

Jacy są najwięksi wygrani wyborów? Z pewnością jest to Polskie Stronnictwo Ludowe i środowisko skupione wokół Mieczysława Baszki. Według nieoficjalnych informacji, koalicja w Radzie Powiatu, o której powstaniu mówiono w przedwyborczy piątek (czytaj tekst Kogo popiera Krzysztof Jurgiel [FOTO]) już się rozsypała. Niektórzy z radnych przeszli do obozu zwycięzców. Prawdopodobnie więc stanowisko zarówno starosty, jak i przewodniczącego Rady Powiatu piastować będą ludowcy (na pierwsze typujemy Jerzego Omielana, na drugie - Stanisława Kozłowskiego).

Niewykluczone, że także nowej burmistrz Sokółki szybko uda się stworzyć popierającą ją większość w Radzie Miejskiej.

W Suchowoli karty rozdawać będzie Michał Matyskiel. W Dąbrowie Białostockiej jest dwóch wygranych. To Romuald Gromacki i Jarosław Budnik, który wraz z komitetem Razem Dla Dąbrowy wprowadził do Rady Miejskiej aż sześć osób. Nowy burmistrz będzie musiał szukać porozumienia przede wszystkim z tym ugrupowaniem. Wójtowie startujący z poparciem PSL rządzić też będą w Janowie i Szudziałowie.

Nowe władze otrzymały od wyborców potężny kredyt zaufania. Teraz muszą ostro brać się do pracy. Za cztery lata kolejne wybory...

(ea)